Agnieszka Wojas - Książki Dorotki


Dorotka, wraz z mamą i tatą, mieszkała w niewielkim miasteczku. Dziewczynka uwielbiała chodzić do szkoły i spędzać czas z innymi dziećmi, jednak najbardziej na świecie lubiła czytać książki. Od najmłodszych lat wieczory spędzała wśród bajecznych opowieści, czytanych jej przez rodziców. Historiom nie było końca. Dorotka była przekonana, że w jej domu znajdują się wszystkie książki świata. 
Pewnego dnia, gdy wracała ze szkoły, przez otwarte okno w jednej z kamienic dostrzegła pokój, w którym książki piętrzyły się aż do samego sufitu. Dziewczynka aż zapiszczała z radości i natychmiast zapragnęła znaleźć się w tym pomieszczeniu, jednak drzwi do kamienicy były zamknięte na klucz. Dorotka postanowiła, że następnego dnia spróbuje dostać się do tej książkowej krainy. 
Nazajutrz czas dłużył się w nieskończoność, a Dorotka nie mogła doczekać się zakończenia lekcji. Gdy wybrzmiał ostatni dzwonek, zwiastujący powrót do domu, Dorotka chwyciła swój tornister i pobiegła co sił w nogach pod drzwi kamienicy, którą odkryła poprzedniego dnia.
Biegnąc Dorotka wcale nie zastanawiała się, co zrobi, jak już będzie przed kamienicą. Zawahała się jednak, stojąc już tuż przed drewnianymi drzwiami, których wygląd wskazywał na upływ czasu. Delikatnie dotknęła znajdującej się na ich środku kołatki i zastukała. Głucha cisza przeszyła ją. Zastukała jeszcze raz, tym razem zdecydowanie głośniej.
Rozległo się szczekanie psa, po czym dało się słyszeć zbliżające się kroki, jakby ktoś szurał po podłodze.
Drzwi otworzyły się. Przed dziewczynką stanął posiwiały starszy pan, z fajką w ręce i dużymi brązowymi okularami na nosie. Przy brązowej nogawce jego spodni niewielki bury kundelek stojąc i ciekawie wpatrując się w gościa merdał radośnie ogonem. Już na pierwszy rzut oka dało się dostrzec, że para ta stanowi przyjacielski duet.
Dorotka znowu zawahała się. Nieśmiało schyliła się do psa i pogłaskała go. Po czym odezwała się cicho:
- Dzień dobry panu.
- Dzień dobry – łagodnie odpowiedział starszy pan. – Co cię do mnie sprowadza moje dziecko?
- Czy pan jest uczonym? – zapytała.
- Nie. A dlaczego sądzisz, że mógłbym nim być?
- Bo widziałam przez okno książki, bardzo dużo książek. Pomyślałam więc, że skoro tyle ich jest zgromadzonych w jednym pokoju to w tym domu musi mieszkać ktoś uczony.
- No tak, jest tu wiele książek. Uczonym jednak nie jestem. Jestem tylko ich wielkim miłośnikiem. Czy jest jakiś powód, dla którego o to pytasz?
- Nie, w zasadzie nie. Chociaż… tak. Ja również bardzo lubię książki. Mam ich bardzo dużo. Myślałam nawet, że mam ich najwięcej. Jednak gdy zobaczyłam ogromny zbiór w tym domu zrozumiałam, że jednak wcale ich tak dużo nie mam.
- Czy lubisz czytać swoje książki? – zapytał.
- Tak, bardzo. Wszystkie moje książki przeczytałam, niektóre nawet kilka razy. Książki to jest to, co kocham najbardziej w świecie.
- Czy chciałabyś zobaczyć moje książki?
- O tak! – ożywiła się Dorotka i z wielką nadzieją w głosie zapytała: – Czy mogłabym?
- Ależ oczywiście. Zapraszam cię więc do środka.
Dziewczynka weszła do domu i idąc za starszym panem podskakiwała z radości nie mogąc doczekać się, kiedy znajdzie się w samym środku okazałego zbioru, który dzień wcześniej przykuł jej uwagę. Tuż za nimi równie radośnie podążał Miret – tak miał na imię pupil właściciela.
Starszy pan otworzył drzwi salonu i gestem wskazał Dorotce, aby weszła do środka. Dziewczynka aż zaniemówiła, gdy już znalazła się w tym książkowym skarbcu. Rozglądając się dookoła nie wiedziała, do którego regału podejść – każdy z nich był przepełniony książkami. Były stare, których okładki wyróżniały się wyblakłymi barwami. Były też nowsze, których kolory mieniły się w blasku wpadającego przez okno słońcu. Równiutko ustawione grube tomy ze złotymi napisami sąsiadowały z książkami, których grzbiety były jednobarwne, bez żadnych napisów. Nieco dalej pojedyncze egzemplarze leżały jeden na drugim, gdyż były dość sporego formatu i nie mieściły się inaczej ułożone na półce. Jeszcze dalej kolorowe grzbiety zachęcały, aby to właśnie nimi się zainteresować.
Starszy pan, widząc szklące się oczy dziewczynki podał jej książkę, która leżała na małym stoliku w kącie. I rzekł:
- To jest niezwykła książka. Taka czarodziejska. Każdy, kto ją przeczyta, pozna fascynujący świat wyobraźni. Dzięki tej książce czytelnik sam może być niezwykłym bohaterem. Czy chciałabyś ją przeczytać?
- O tak! Bardzo! – entuzjastycznie odpowiedziała dziewczynka.
- Widzę, że ty naprawdę kochasz książki. Dlatego dam ci tę właśnie książkę. Weź ją ze sobą i przeczytaj. Jeśli ci się spodoba przyjdź do mnie, a pokażę ci inne ciekawe egzemplarze, które warto przeczytać. Będziesz mogła je ode mnie pożyczyć.
- Och, dziękuję panu bardzo! – ucieszyła się Dorotka. Wzięła książkę w ręce i obiecując, że wkrótce znowu przyjdzie pożegnała się grzecznie ze starszym panem i radośnie pobiegła do domu.